Do odwiedzenia Korczakianum przygotowywałyśmy się kilka dni. Korczak jest patronem szkoły Zosi a zarazem jednym z jej nielicznych autorytetów (o ile w wieku 7 lat można mieć za autorytet kogo innego niż rodziców i kolegów).
Po przeczytaniu "Pamiętnika Blumki" Iwony Chmielewskiej (który to Zosia otrzymała za dobre wyniki w nauce) zapragnęłyśmy pogłębić wiedzę na temat życia i działalności Pandoktora. Kupiłyśmy i przeczytałyśmy (jednym tchem) rewelacyjną książkę pt. "Po drugiej stronie okna - opowieść o Januszu Korczaku" Anny Czerwińskiej-Rydel.
Sama wizyta w Korczakianum i wspaniała Pani Przewodnik pozwoliły nam tylko uzupełnić tę wiedzę i przekonać się, że Janusz Korczak był wielkim BOHATEREM.
Co ciekawe dziewczynki natychmiast stwierdziły: "Szkoda, że dr Żabiński miał taką małą piwnicę i nie mógł pomieścić tam Starego Doktora z dziećmi".
Korzystając z niewielkiej odległości udaliśmy się na Cmentarz Żydowski aby zobaczyć pamiątkowy pomnik Janusza Korczaka, a także odszukać groby: ojca doktora, jego dziadków a także panny Stefy, która nie mniej przysłużyła się dzieciom z Domu Sierot.
Będąc w Ogrodzie Saskim Zosia znalazła drzewo - pomnik przyrody. Popatrzyła na nie i zaczęła się zastanawiać czy to nie pod nim właśnie mały Henio Goldszmit zakopał swojego kanarka. To niepojęte dla niej, że w tym samym parku, pod tym samym drzewem 130 lat temu bawił się Korczak. (Niektóre drzewa mają przeszło 200 lat)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz